Post o czymś innym

Nie mam aktualnie za dużo wolnego czasu. Paradoks, n'est ce pas? W ogóle z tą kwarantanną wiąże się wiele dziwnych oczekiwań, kompletnie nie przystających do tego, co faktycznie się dzieje. Że niby będziemy się nudzić, że internet przeczytamy od początku do końca, że utyjemy po dziesięć kilo... No, akurat z tym ostatnim to bym się trochę zgodziła:))). W każdym razie ja sobie zafundowałam przeprowadzkę do Legnicy, intensywny kurs e-learningu, konieczność prowadzenia nauczania zdalnego, urządzanie mieszkania... Dzieje się, oj... dzieje.

 A tymczasem Wszystkie Tęgie Umysły Świata wieszczą, że właśnie zmienia się świat. Ten, który znaliśmy, oparty na zjawisku globalnej wioski, w której wszędzie było blisko, wszędzie można było dojechać, kupić wszystko z każdego tej wioski zakątka. Jednym słowem - koniec świata, panie Popiołek.

Zastanawiam się jednak czy to tak bardzo źle? Czy faktycznie możliwość kupienia papai i mango jest największą wartością na świecie? Czy możliwość zaopatrzenia się w chińskie bluzki w eskimoskim sklepie z pamiątkami z platformy, której serwery znajdują się w Niemczech jest sednem naszego życia? Czy wakacje all inclusive w Egipcie są wyznacznikiem naszego szczęścia?

A tymczasem czaję się. Budzę się rano w innym niż dotąd pokoju, Patrzę za okno, którego nie sięgają jeszcze czubki drzew. Czwarte piętro jest w tych dniach jak czubek szklanej góry. Pracuję z komputerem, sprzątam, gotuję, dużo myślę. Czasem w nocy budzę się i myślę o moich synach, którzy są 100 km ode mnie. Na szczęście - razem. Czasem patrzę na mojego Chrapacza i myślę o tym, jakby sobie dał radę, gdybym się rozchorowała? Jego życie jest zapisem trudnych chwil,napiętnowane utratą matki w młodym wieku. Nie chciałbym mu przysporzyć kolejnej traumy.

Siedzę więc w domu, patrzę przez okno na świat. I czekam... Czekam... Czekam :)


Komentarze

Naskrobałam i się podobało :)

Nie ciulej franco

Mądrości życiowe, czyli o czytaniu gazet

Na walizkach