Małe oszustwa

W środę rano, zanim ścięła mnie na amen spóźniona grypa, robiłam sobie na śniadanie płatki kukurydziane z owocami i jogurtem. Z nawyku zerknęłam na kaloryczność tego ostatniego i przeczytałam, że w 100 gr. ma on 69 kcal, a w porcji -125 gr- nieco ponad 90. I coś mnie zastanowiło - porcja produktu, rozumiem, że taka jego ilość, jaką powinnam zjeść na jeden raz, wynosi 125 gramów. A waga opakowania to 180 gramów. W takim razie po cholerę pozostałe 55 gramów? Bo ani to kolejna porcja, ani preferowana zgodnie z jakimiś tam normami ilość????

Jedynym wyjaśnieniem, jakie przyszło mi do głowy, to fakt, że własnie złapałam kogoś na malutkim oszustwie. Takim codziennym, niedużym, w sumie nawet nie na oszustwie, co naginaniu faktów. Bo albo ktoś mi wcisnął niepotrzebnie te 55 gramów jogurtu, które nie wiadomo jak wykorzystać, albo 125 gramów nie jest wcale taka ilością, której powinnam się koniecznie trzymać, a została ona nadrukowana na pudełeczku, bo 90 kcal brzmi nieźle, 140 - nieco gorzej. A przecież rzadko kto ma zwyczaj porównywania zalecanej porcji z faktyczną gramaturą produktu.

Jeszcze fajniej to wygląda, gdy popatrzy się na info popularnych słodkich rogalików - tam porcja wynosi 30 gram. Zerkamy na opakowanie - rogalik waży 60 gram. No rzeczywiście, już widzę, jak zjadacie połowę rogala, a drugą chowacie na jutro...

I tak jest ze wszystkim.

Żyjemy w świecie małych oszustw. Naginania rzeczywistości do potrzeb. Wszystko wygląda pięknie z pozoru, ale kiedy człowiek przyjrzy się dokładniej temu, co nas otacza, wyłażą mało sympatyczne rzeczy. Począwszy od rzeczywistego oprocentowania pożyczki, poprzez staranność uszycia cudownie wyglądającej w katalogu sukienki, skończywszy na rogalach i stosunkach międzyludzkich.

A te ostatnie.. no cóż. W ciągu ostatnich dwóch lat odpracowałam całkiem sporo rozmaitych związków. Partnerstwo, koleżeństwo, przyjaźń...oraz te najtrudniejsze - miłość. I widzę, że zasada "picowania" rzeczywistości przeniosła się także tu, zwłaszcza gdy relacje są miedzy kobietą a mężczyzną. Brak mi szczerości, otwartości i prawdziwości w tym wszystkim. Prawdziwe, głębokie relacje mam tylko z kobietami. Mężczyźni potrafią być cudowni, ale tylko na początku. Potem nagle gdzieś się to wszystko psuje.

Istnieje tez możliwość, że tak jak jest, jest dobrze. Tylko ja niebacznie - gdzieś na swojej życiowej drodze - uwierzyłam w małe oszustwa na temat takich związków. Może to normalne, że większość mężczyzn stara się bardzo tylko do momentu, gdy uzna cię za swoją, a potem zaczyna się lekceważenie twoich potrzeb i próśb. Że w związku, w który naprawdę włożysz uczucia, jesteś z góry przegrana? Może to jest własnie norma, a ja czytając głupie książki uwierzyłam, że bycie wobec siebie nawzajem w porządku jest normą?

Może pora, żebym zaczęła - w trosce o swoje zdrowie i życie - ewoluować w kierunku zimnej, wyrachowanej suki?

Może wtedy - choć raz w życiu - będę szczęśliwa dłużej niż kilka tygodni?






Komentarze

  1. Madamme, to jest przerażające, że nawet myśli mamy ostatnio podobne... tydzień temu w Tesco dostałam kurwuci jak zobaczyłam jak nas robią w konia przy promocjach. I doszłam do wniusku, że na całym świecie wszędzie roią nas tylko w konia.
    A mężczyźni? Masz rację- oni mają generalnie w dupie emocje. To że świat dla ich się kręci wokół seksu to już określiłyśmy w poprzednim Twoim wpisie. I jest to dla mnie niepojęte. Cieszę się, że mam przyjaciółki wokół siebie właśnie. Chyba dzięki nim jeszcze nie zwariowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pora może zmienić orientację, hmm ? :))) Aczkolwiek, kurczę, będzie problem, bo mnie kobiety jednak nie kręcą....

      A na poważnie - to własnie zastanawiam się ostro, czy nie dać sobie spokoju z tymi wszystkimi "wielbicielami", a w szczególności z tym, który sprowokował mnie do tego wpisu ...

      Usuń
    2. Ja już o zmianie orientacji myślalam dawno temu i... doszłam do tych samych wniosków ;)
      Ej, ej! Oczywiście, że dać sobie spokój z tym wielbicielem, dzięki któremu powstał ten wpis. OCZYWIŚCIE!

      Usuń

Prześlij komentarz

Naskrobałam i się podobało :)

Nie ciulej franco

Mądrości życiowe, czyli o czytaniu gazet

Na walizkach