Na walizkach
Kolejny raz siedzę "na walizkach". Tym razem w przenośni, ale już niedługo. Mniej więcej dwa tygodnie temu podpisałam akt kupna mieszkania. To piętro starego, chyba poniemieckiego, domu położonego na skraju wsi niedaleko Lubina. W przyszłym tygodniu odbiorę klucze od poprzednich właścicieli. I dokonam kolejnego przewrotu w moim życiu. Jak wiadomo - jestem w takich woltach wicemistrzynią świata ;). Nie oznacza to jednak, że się nie boję tego wszystkiego, co nadchodzi. Bo oczywiście musiałam wziąć kredyt hipoteczny i przez najbliższe 10 lat będę do niego uwiązana. Po drugie - ja, mieszczuch - na wsi? Wprawdzie sama chciałam, ale... Czy zawsze do końca wiemy, czego sobie życzymy. Czy nadaję się do mieszkania na skraju lasu, w miejscu oddalonym od najbliższego spożywczaka ok 4 km? Zobaczymy. Na razie, ku rozpaczy mojego niemęża próbuję coś pakować, układać, planować, co powoduje tylko coraz większy chaos. Nasze aktualne mieszkanko jest zapchane pod sufit, głównie naszym "s